Złośliwy wiatr zaganiał niesforne kosmyki
włosów prosto na moje oczy. Z irytacją odgarnęłam blond pasma za ucho. Ze
znudzeniem przewijałam kolejne strony jakiejś książki. Nie pokwapiłam się nawet
by spojrzeć, jaką wyciągam z kufra. Westchnęłam cicho. Mały listek spadł na
moją dłoń. Przyjrzałam mu się dokładnie. On to miał przykre życie. Rodził się
niczym pasożyt na pomarszczonej gałązce, pobierając od nosiciela składniki
odżywcze i wodę. Chomikując to wszystko jak złodziej, troskliwie przetrzymywał
płyn w żyłach. A kiedy zapas się skończył, a żywiciel nie miał nic w zanadrzu,
biedny, zielony listek usychał. Zapomniany przez swojego towarzysza. Przecież
gruby konar ma jeszcze setki innych, tak podobnych do niego, przyjaciół. Nic mu
po tym jednym. Bezlitosny los posyła podmuch wiatru specjalnie na listek. Ten desperacko
trzyma się ogonkiem azylu, jego domu, by po chwili bez życia opaść na ziemię i
czekać, aż pochłonie go Matka Ziemia. Niemal widziałam gorycz wypływającą z
blaszki roślinki. Zamrugałam gwałtownie, kiedy łzy napłynęły do wysuszonych
oczu. Powróciłam do przeglądania tomu. Przewróciłam kartkę i zmarszczyłam brwi.
Pomiędzy stronami leżało zdjęcie kilku roześmianych dzieci. Nie miały drogich
rzeczy, ale ubrania były czyste i zadbane. Przybrudzone jagodami buzie
szczerzyły się do aparatu. Mimowolnie odwzajemniłam uśmiech. Nagłe przerażenie
zmyło z moich ust wesołość. Nie poznałam ich, załkałam cicho. Moi przyjaciele
wpatrywali się we mnie naiwnym spojrzeniem, wśród małych byłam i ja.
Przytuliłam fotografię do piersi. Jak ja bardzo pragnęłam choć raz jeszcze ich
wszystkich zobaczyć. Moje drobne, niemożliwe do spełnienia marzenie.
Powstrzymałam szloch i mocniej się w sobie skuliłam. Nagle ktoś wydarł mi z
dłoni zdjęcie. Gwałtowanie się podniosłam, ocierając łzę. Gniew zawrzał we mnie
na widok Ślizgonów zaśmiewających się z pamiątki. Uspokoiłam emocje, aby nie
dać grupce kolejnych powodów do znęcania się nade mną. Przybrałam na twarz
obojętność i najgroźniej jak tylko potrafiłam, syknęłam do Parkinson:
– Oddaj to
– jak żałośnie brzmiały te słowa w odniesieniu do starszych. Starałam się
opanować gniewne drżenie głosu – Ciekawe, kto cię nauczył kraść? – Niestety
Pansy nie uraziły moje słowa. Wręcz przeciwnie, podsyciłam jej chore
zadowolenie.
– Kto to
jest? – zapytała z udawanym zaciekawieniem – Te dzieci. Twoje? – powiedziała szyderczo,
po czym wybuchnęła śmiechem tak samo sztucznym jak jej umalowana twarz.
Skrzywiłam usta w pogardzie, co najwyraźniej brunetkę opamiętało – Wybacz,
czuły punkt. Wiesz, zawsze mogłaś podjąć się aborcji…
– Daj
spokój, Pansy, wiesz dobrze, że to nie jej dzieciaki – znudzony ton przykuł
uwagę wszystkich. Blaise Zabini, szóstoroczniak, chłopak, który od ponad pół
roku nawet na mnie nie spojrzał, wstawił się za mną. Rozszerzyłam ze zdziwienia
oczy. – Oddaj jej ten papierek i wracajmy do zamku. Zbiera się na deszcz. – Wymownie
spojrzał na niebo. Grupka ślamazarnie oddaliła się w stronę szkoły. Uniosłam
oczy, sklepienie było błękitne, nieskażone ani chmurą.
Myśląc o nienormalnym zachowaniu młodego
Zabiniego, spacerowałam po korytarzach Hogwartu, narażając się na nieprzychylne
spojrzenia postaci z obrazów. Szłam spokojnie, nucąc jakąś mugolską piosenkę. Sing it out, sing it out, take what is
left of me, make it a melody. La la la. Zachichotałam.
– Dobrze ,
że cię znalazłam – podbiegła do mnie zadyszana Ginny – Umbridge zwołuje
wszystkich do Wielkiej Sali – mała osóbka pociągnęła mnie za rękaw i znów
ruszyła biegiem. Zdumiona patrzyłam na jej falujące pod wpływem truchtu włosy.
Od jakiegoś czasu przestałyśmy ze sobą spędzać czas, ja miałam swoje
zmartwienia – ona Gwardię. W Sali było już większość uczniów, sądząc po kilku
wolnych miejscach. Dolores Umbridge stanęła przy mównicy i zaczęła wykład. Za
kobietą stali wszyscy członkowie Brygady Inkwizycyjnej. Na twarzach mieli
cwaniackie uśmieszki. Irytowali mnie całą swoją dumną postawą.
–
Ostrzegałam was niejednokrotnie przed konsekwencjami – była czymś niezwykle
podniecona – Nikt nie przyznał się, więc na własną rękę musiałam wyłapywać
zdrajców. Moi szpiedzy – prychnęłam – poznali nazwiska kilku – zamarłam w
nagłym przerażeniu. To tym była tak pobudzona. Przygryzłam wargę, palcami
skubałam końcówkę bluzki. Spojrzałam niepewnie na Rudą, ta również była
niespokojna, niemal płakała. Na kogo padnie? – Nie myślcie, że skończy się
jedynie na tej serii. Codziennie, powtarzam – codziennie, będzie wywieszana
lista z nowymi osobami. Każdy, kto zauważy swoje nazwisko, musi bezwzględnie
zgłosić się do mojego gabinetu, gdzie poczeka na szanownego Ministra i Aurorów.
Zostanie poddany przesłuchaniu, podczas którego rozpatrzone zostanie zesłanie
do Azkabanu. – Dała umyślny nacisk na ostatnie słowo. Zrobiła pauzę, by zasiać
nutę strachu. Podziałało. Po raz pierwszy podczas zebrań Ropuchy nikt nawet nie
drgnął. – Teraz Dracon Malfoy ogłosi listę. Proszę, by ten uczeń podszedł do
mnie. – Blondyn z wyraźnym zadowoleniem wyszedł do przodu i wziął od kobiety
kartkę.
–
Zachariasz Smith – głośno nabrałam powietrza. Nie… Jeśli podadzą mu
Veritaserum, dowiedzą się także o mnie i Ginny – Anthony Goldstein, Alicja Spinnet, Ignatia Wildsmith, Penelopa Clearwater, Eloise Migden, Nandini Johar – Tyle niewinnym uczniów opuści mury szkoły. Gdzie, do cholery jest Dumbledore?! Straciliśmy aż trzy osoby. Trzy osoby, które zbyt wiele wiedziały, by trafić w ręce Ministerstwa. Wtedy wywalenie Różowej nie uda się i będę umierać w cierpieniach, codziennie słysząc zgrzyt Dolores. Skrzywiłam się. Ślizgon wrócił do szeregu. Niczym wierny pies. Ledwie powstrzymałam się od śmiechu, by po chwili zmarkotnieć. Tak bardzo miałam nadzieję, że jest inny. Że nie jest tchórzem. Jak zawód boli.
Z panną Weasley opuściłam Wielką Salę. Szłyśmy w milczeniu, nie wiedząc, jak zacząć rozmowę. Ja nawet nie próbowałam. Podczas naszej ostatniej poważnej dyskusji wykrzyczałam jej w twarz, że zabiłam Harrego Pottera. Nie uwierzyła mi, oczywiście, niewiele brakowało, a spoliczkowałaby mnie. Od tego momentu udaje, że to nie miało miejsca. Ale miało. Smutno na nią spojrzałam. Pewnie szła przed siebie, chowając w sobie skrępowanie moją obecnością. Źle ją traktowałam. Obiecałam, że wszystko wyjaśnię, bo to moja przyjaciółka, bo ją kocham. Ale jak puste były to słowa, ja nic nie robię. Jestem pod tym względem żałosna. Powinnam być szczera, powinnam obdarzyć ją zaufaniem. Powinnam. Wytarłam spocone dłonie o wierzch szaty.
– Chodźmy na błonia – przełamałam się. Rudowłosa spojrzała na mnie nieprzytomnie. Wyrwałam ją pewnie z głębokiego zamyślenia. Uśmiechnęłam się do niej ciepło i chwyciłam za dłoń – Chodź – ponagliłam. Rozsiadłyśmy się przy jeziorze. Wzrok utkwiłam w naszym odbiciu w tafli.
– Pamiętasz…
– Chciałam… – zaczęłyśmy równo. Zachichotałyśmy. Atmosfera nieco rozluźniła się. – Zacznij – zachęciłam Gryfonkę.
– Pamiętasz, jak powiedziałaś, że to ty zabiłaś Harrego? – Zaczęła cicho, niemal szeptem – Spójrz mi w oczy i powiedz prawdę – westchnęłam przeciągle, ale wykonałam jej polecenie.
– To ja zabiłam syna Lily i Jamesa Potterów – oznajmiłam wyraźnie. Już nie sprawiało mi to takiego kłopotu, zabrzmiało prawie że jak ze znudzeniem, jakbym wiele razy to komuś tłumaczyła. Ginevra spuściła wzrok.
– Dlaczego – załkała. Poczułam ukłucie w sercu. Dlaczego? Dlaczego go zabiłam?
– Bo dbam o naszą przyszłość – pogłaskałam ją czule po głowie. Popatrzyła na mnie nie rozumiejąc. Przymknęłam oczy i zaczęłam podśpiewywać, ignorując szloch dziewczyny.
Z panną Weasley opuściłam Wielką Salę. Szłyśmy w milczeniu, nie wiedząc, jak zacząć rozmowę. Ja nawet nie próbowałam. Podczas naszej ostatniej poważnej dyskusji wykrzyczałam jej w twarz, że zabiłam Harrego Pottera. Nie uwierzyła mi, oczywiście, niewiele brakowało, a spoliczkowałaby mnie. Od tego momentu udaje, że to nie miało miejsca. Ale miało. Smutno na nią spojrzałam. Pewnie szła przed siebie, chowając w sobie skrępowanie moją obecnością. Źle ją traktowałam. Obiecałam, że wszystko wyjaśnię, bo to moja przyjaciółka, bo ją kocham. Ale jak puste były to słowa, ja nic nie robię. Jestem pod tym względem żałosna. Powinnam być szczera, powinnam obdarzyć ją zaufaniem. Powinnam. Wytarłam spocone dłonie o wierzch szaty.
– Chodźmy na błonia – przełamałam się. Rudowłosa spojrzała na mnie nieprzytomnie. Wyrwałam ją pewnie z głębokiego zamyślenia. Uśmiechnęłam się do niej ciepło i chwyciłam za dłoń – Chodź – ponagliłam. Rozsiadłyśmy się przy jeziorze. Wzrok utkwiłam w naszym odbiciu w tafli.
– Pamiętasz…
– Chciałam… – zaczęłyśmy równo. Zachichotałyśmy. Atmosfera nieco rozluźniła się. – Zacznij – zachęciłam Gryfonkę.
– Pamiętasz, jak powiedziałaś, że to ty zabiłaś Harrego? – Zaczęła cicho, niemal szeptem – Spójrz mi w oczy i powiedz prawdę – westchnęłam przeciągle, ale wykonałam jej polecenie.
– To ja zabiłam syna Lily i Jamesa Potterów – oznajmiłam wyraźnie. Już nie sprawiało mi to takiego kłopotu, zabrzmiało prawie że jak ze znudzeniem, jakbym wiele razy to komuś tłumaczyła. Ginevra spuściła wzrok.
– Dlaczego – załkała. Poczułam ukłucie w sercu. Dlaczego? Dlaczego go zabiłam?
– Bo dbam o naszą przyszłość – pogłaskałam ją czule po głowie. Popatrzyła na mnie nie rozumiejąc. Przymknęłam oczy i zaczęłam podśpiewywać, ignorując szloch dziewczyny.
couse
all of the stars
are fading away
just try not to worry
you'll see them some day
take what you need
and be on your way
and stop crying your heart out...*
are fading away
just try not to worry
you'll see them some day
take what you need
and be on your way
and stop crying your heart out...*
– Obiecałaś. Obiecałaś, że wyjaśnisz – nie
powstrzymywała łez.
– Wyjaśnię – zapewniłam spokojnie. Wyjaśnię. Otuliłam
rudą mocniej. – Ale najpierw. Co się dzieje z Ronem – dziewczyna gwałtowanie
wyrwała się z uścisku. Na twarzy widniało przerażenie, ale kontynuowałam – Nie
widziałam go z miesiąc. Hermiona też znika – ciągnęłam podejrzliwie. – Ginny?
Co wiesz o tym? – Wyraźnie unikała mojego wzroku.
– Pokłóciłam się z rodziną – zaczęła przygnębiona –
O stronę. – Uniosłam brwi? – Zakon szaleje po jego śmierci – pokiwałam ze
zrozumieniem – mówią tylko o zabijaniu Śmierciożerców. Jedynym tematem jest
Sama – Wiesz – Kto. Miałam tego dość, co jasno powiedziałam. W sumie Fred i
George mnie poparli, ale rodzice… rodzice powiedzieli, że jeśli jeszcze raz coś
takiego usłyszą, nie będę miała do czego wracać – wpatrywałam się osłupiała w
zapłakaną dziewczynę. Ruda ze złością otarła łzy i spojrzała na mnie hardo. –
Paulino, ja chcę dołączyć do Czarnego Pana.
Nie
dałam się ponieść euforii na te słowa. To mogło być chwilowe, na skutek złości,
a ja nie mogłam z tak błahego powodu się zdemaskować. Musiałam jeszcze poczekać
z wyjaśnieniami, teraz to zbyt ryzykowne. Odprowadziłam roztrzęsioną dziewczyne
do dormitorium, a sama poszłam do lochów. Zapukałam do drzwi gabinetu. Suche
„wejść” wprawiło mnie w lepszy nastrój. Mistrz Eliksirów widząc mnie, uniósł
nieznacznie brew. Rozbawił mnie ten gest, tak charakterystyczny dla wielu
Ślizgonów. Bez powitania rozsiadłam się na krześle przed biurkiem. Mężczyzna
czekał, aż się odezwę. Niedoczekanie. Profesor chyba podjął wyzwanie, bo
powrócił do sprawdzania wypracowań. Pochyliłam się nad zadaniem, które
poprawiał w ten sposób, by przysłonić mu część kartki. Wprawiło go to w
irytację, sądząc po zaciśniętych ustach. Nie sprawdzając dalej, postawił komuś
Okropny. Będę go mieć na sumieniu. Postanowiłam zakończyć gierkę.
– Barty coś przysłał? – zapytałam znienacka.
– Gdyby coś przyszło, proszę mi wierzyć, panno
Jackobs, przybiegłbym do pani od razu – odparł z ironią.
– W to nie wątpię – mruknęłam, przewracając oczami.
– Pomóc? – Nie czekając na odpowiedź, wzięłam z biurka kilka wypracowań i
zabrałam się za sprawdzanie. Nie uważałam się za wielką inteligencję, ale co
nieco przez ten rok się nauczyłam. Zajęcie szybko zaczęło mnie nudzić.
Odłożyłam pióro i utkwiłam wzrok w twarzy wykładowcy.
– Myślałem, że interesują cię młodsi ode mnie –
spojrzałam na niego zszokowana.
– Proszę? – Snape wykrzywił usta w cynicznym
uśmiechu. Zrozumiałam co miał na myśli. Przestałam się w niego wpatrywać.
Mruknął coś pod nosem. – Zawsze myślałam, że jest pan strasznym gburem i
chamem, ale to tylko głupie plotki, proszę mi wierzyć, profesorze –
przedrzeźniałam jego sposób mówienia – nie dość, że okazał się pan życzliwym i
inteligentnym mężczyzną, nawet określenie nietoperek nie oddaje w pełni
pańskiego lśnienia, profesorze. Ten przenikliwy wzrok rzuciłby na kolana
niejedną…
– Zamilcz – uciął rozgniewany.
– Ja tam pana lubię – mruknęłam, patrząc na czubki
butów. Usłyszałam syk. Mistrz Eliksirów przyciskał dłoń do lewego
przedramienia. – Wzywa pana, na co czekasz, profesorze? – Przelotnie na mnie
spojrzał i deportował się. Mogłam przeszukać gabinet w celu wyśledzenia czegoś
na temat planów Dropsa lub Lorda, ale tak naprawdę darzyłam Snape’a zbyt
wielkim szacunkiem, by odważyć się na taki krok. Opuściłam gabinet, uprzednio
upewniwszy się, czy nikt nie nadchodzi. Ruszyłam pustym korytarzem w stronę
schodów. Całe szczęście Ślizgoni wieczory spędzają w Pokoju Wspólnym,
imprezując do rana. Najciszej jak tylko się dało wspinałam się po schodach, by
nie zwabić Irytka. Niestety, przy ostatnim potknęłam się i z hukiem wylądowałam
na podłodze. Z szybko bijącym sercem podniosłam się i prawie biegnąc mknęłam
dalej. Nagle zobaczyłam czerwony promień lecący prosto na mnie. Uskoczyłam w
bok, z ledwością omijając zaklęcie. Wytężyłam wzrok, ale nikogo przed sobą nie
dostrzegłam. Niepewnie ruszyłam dalej. Minęłam zakręt i w przerażeniu
zastygłam.
– Merlinie… – wyszeptałam.
* fr. piosenki Oasis - Stop cryin your heart out
Przez kilka dni nie mogłam zabrać się za ten rozdział. Zmusiłam się do tego po pysznej tabliczce czekolady. Mam nadzieję, że coś pomogła ; )
Najadłam się torchę strachu, bo przez 3 dni nie mogłam znaleźc telefonu. Zgadnijcie gdzie był. Pod witryną. Tak, pod - przy ścianie. Co on tam robił, nie pytajcie. Domyślam się, że kiedy zabijałam komara na tejże witrynie, musiał mi wypaść.
Mi się ten rozdział podobał ^^.
OdpowiedzUsuńWidzę, że coraz mroczniej dzieje się w Hogwarcie. Wiem, że może jestem rąbnięta, ale lubię czytać o właśnie takim Hogwarcie, w którym dzieje się dużo i to niekoniecznie dobrego, gdyż sielanka w opowiadaniach jest nudna.
Styl masz fajny, ale to już chyba pisałam ostatnio xD.
Troszkę rozśmieszyła mnie ta rozmowa ze Snapem. W sumie po 7 części HP zaczęłam go nawet lubić xD. Lubię też, jak pojawia się w ff. Widzę, że Ginny też jest - lubię ją ^^. Fajnie też oddałaś wredotę Umbridge.
Jestem ciekawa, co będzie dalej ;). Będę wpadać ^^.
Tak, ja też lubię tych bohaterów. Jednak Ginny wyobrażałam sobie nieco inaczej. Do mojej wizji idealnie pasuje ta dziewczyna, moim zdaniem jest prześlicna : http://www.girlsfrompoland.com/2012/07/dominika-bondziak.html
UsuńZ postaci HP nie trawię jedynie Rona. Jakoś irytuje mnie całym sobą.
Cieszę się, że się podobało, dziękuję :)
Zapraszam na www.granica-milosci.blogspot.com. na nowy rozdział.
OdpowiedzUsuńok
UsuńSkopiuj rozdział z Worda do WordPada i wtedy wkleić :) zaznaczając powtórnie justowanie. Wtedy czcionka powinna być ok. Ja tak pozbywam się natrętnego białego tła pod tekstem. ; /
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo
UsuńZapraszam na forevermore-sentiment gdzie pojawił się rozdział 2.
OdpowiedzUsuńok
UsuńJeśli jesteś zainteresowany/a, to na arkana-czarnej-damy.blogspot.com pojawił się kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńdzięki
UsuńZapraszam na http://echo-naszych-slow.blogspot.com, gdzie pojawił się rozdział 8.
OdpowiedzUsuńok
UsuńWitaj! Na analise-must-die.blogspot.com ukazał się rozdział 2.
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam i pozdrawiam.
Dzięki : )
Usuńok
OdpowiedzUsuńMam zaszczyt zaprosić Cię na Rozdział I na flames-of-ice.blogspot.com. Zapraszam serdecznie!
OdpowiedzUsuńSweetness
Przepraszam najmocniej za Spam, ale nie do końca obczaiłam jeszcze te wszystkie zakładki ,, Obserwowani " . Usuń ten Spam po przeczytaniu. Przepraszam :)
Nie problemu,wiele osób jeszcze się z tym zapoznaje. Dziękuję za powiadomienie.
UsuńMam niezmierny zaszczyt zadeklarować, iż rozdział piąty jest gotowy do odczytania.
OdpowiedzUsuńZapraszam serdecznie,
Never vel Tajemnicza
ps. nie znalazłam innego miejsca, gdzie mogłabym to zostawić ;)
Tak, nie mam spamownika, ale chyba dołożę tę zakładkę ; )
UsuńNa sciezka-opetana.blogspot.com pojawił się nowy rozdział. ;) Zapraszam serdecznie.
OdpowiedzUsuńdzięki
UsuńNa http://echo-naszych-slow.blogspot.com pojawił się rozdział dziewiąty, zapraszam!
OdpowiedzUsuńbez jaj... myślałam że padnie nazwisko Rudej ... uf! ale ale, Gin serio chce przejść na Ciemną Stronę? Czy ona zwariowała? sorry że tak późno komentuje ale brak czasu , sama nawet nie mam kiedy pisać ;/ i witamy na blogspocie :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNie, aż tak namieszać nie chciałam. Jeszcze by doszło do tego, że moja bohaterka musiałaby zabić Ministra! Za dużo problemów by jej t sprawiło. A w swoim czasie Lord pewnie coś wymyśli odnośnie władz w Ministerstwie :P
UsuńGinny jest bystrą i odważną dziewczyną, ale ma także ognisty temperament, kieruje się uczuciami, często gniewem lub bólem. Każda jej decyzja ma jakieś powody, o których jeszcze usłyszysz :D
Na sciezka-opetana.blogspot.com pojawił się nowy rozdział - zapraszam serdecznie. ;)
OdpowiedzUsuńkk
UsuńNa http://echo-naszych-slow.blogspot.com właśnie pojawił się rozdział 10. Zapraszam!
OdpowiedzUsuńok
UsuńWitaj! Serdecznie zapraszam na rozdział 6, który pojawił się na better-soul.blog.onet.pl.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Tajemnicza vel Never ;)
ok, czytam.
UsuńWitaj. Bardzo serdecznie zapraszam na nowy rozdział ( II ) na flames-of-ice.blogspot.com
OdpowiedzUsuńZapraszam serdecznie i miłej lektury!
Sweetness
Przepraszam za Powiadomienie pod rozdziałem, nie ma nigdzie miejsca.
dzięki
UsuńWreszcie udało mi się nadrobić zaległości na Twoim blogu :)
OdpowiedzUsuńCo mnie uderzyło i zaprząta me myśli: Ginny po stronie Voldemorta?! Nie mieści mi się to w głowie.
Przewróciłaś Harrego Pottera do góry nogami! :P
hahah, Ginny zawsze tak bardzo zabiegała o względy Harrego. Dla mnie była pod tym względem nieco żałosną osobą. Chciałam stworzyc bardziej wyrazistą pannę Weasley :D
UsuńDomyślam się, że zupełnie (kocham Cię) się mnie tu nie spodziewasz. Dziewczyno (kocham Cię) dziewico, nie mogę złapać z Tobą kontaktu, więc CHOLERA PRÓBUJĘ TUTAJ (kocham Cię)! Ogarnij się z tym internetem (kocham Cię) and I'M BACK - tak, tak piszę znów, ale zanim cokolwiek powiem (żeby nie zapeszyć), wolę doprowadzić do końca mój (kocham Cię) chytry plan, którym bym się podzieliła, gdyby (kocham Cię) nie to, że ZNIKNĘŁAŚ MI ZE ŚWIATA ŻYWYCH! ;_;
OdpowiedzUsuńTwoja najukochańsza i najwierniejsza fanka.
P.S.
Kocham Cię.
ojej, hahah, jak ja tęskniłam, misiu. też cię bardzo kocham :)
UsuńChcesz poddać swój blog profesjonalnej ocenie? Szukasz odpowiedniej ocenialni? Nie martw się, wychodzę ci na przeciw :) Niebieskim piórem to ocenialnia której szukasz. Jeśli tylko się zgłosisz, możesz liczyć na subiektywną ocenę. Jeśli nie boisz się szczerej krytyki i chcesz wiedzieć co na twoim blogu jest fajne, a co trzeba poprawić, nie zwlekaj. Czekam na Was. Dopiero zaczynam, więc jak na razie kolejki nie ma :)
OdpowiedzUsuńhttp://niebieskim-piorem.blogspot.com/
Przepraszam za spam.
; ) nie martwię się
UsuńNa better-soul.blogspot.com pojawił się rozdział 7.
OdpowiedzUsuńZapraszam serdecznie!
Never
Z przyjemnością informuję, że na http://sprzeczne-uczucia.blogspot.com [sprzeczne-uczucia]blogspot.com.
OdpowiedzUsuńpojawił się nowy rozdział .
ps. zaraz zabiorę się za czytanie :)
haha, ok, spokojnie :)
UsuńCo takiego zobaczyła, że zamarła? I czy mi się wydaje czy próbuje flirtować ze Snapem ? Szok !
OdpowiedzUsuńMyślę,że niektórzy, jak Ginny, podejmują zbyt pochopne decyzje. Natomiast Dolores... Chętnie bym ją zabiła za to, co robi tym dzieciom. Eh .
Flirtować?! Hahaha, nie, skąd taki wniosek? To były "przyjacielskie" dyskusje, hahaha. Zwyczajnie się z nim droczy. Paulina w pewien sposób zdaje sobie sprawę ze swojej pozycji i wykorzystuje to na tyle, na ile pozwala jej na to sumienie.
UsuńTak, Ruda działa teraz pod wpływem negatywnych emocji, jest ncizym wulkan. Lepiej jej pod tym względem nei wierzyć ; )
kk
OdpowiedzUsuńGdybś mogła wpisz się do subskrypcji jeśli chcesz być informowana, ponieważ będzie mi dużo łatwiej. Pozdrawiam:-)
OdpowiedzUsuńok
UsuńMam zaszczyt zaprosić na NN na http://niesmiertelne-serca.blogspot.con. O tytule:
OdpowiedzUsuńRozdział XVIII „Śmierć – jedyne przeznaczenie, którego nie ominiesz”
oo dzięki wielkie ;d
UsuńNa http://echo-naszych-slow.blogspot.com ukazał się rozdział 13. Zapraszam!
OdpowiedzUsuń:)
UsuńZapraszam do mnie na post, który niestety nie jest rozdziałem.
OdpowiedzUsuńBuziaki.
ok :c
Usuńbiegnę :D
OdpowiedzUsuńWitam!
OdpowiedzUsuńTen blog pod poprzednim adresem został zgłoszony do katalogu na rejestr-blogow.blogspot.com, jeżeli nadal jesteś zainteresowana reklamą, to prosiłabym o umieszczenie linku lub buttonu do Rejestru.
Pozdrawiam!
Cześć! Chciałam Cię poinformować, że adres http://na-koncu-drogi.blogspot.com został zmieniony na http://mrok-zycia.blogspot.com . Prosiłabym również, że jeśli chcesz być nadal informowana o nowych notkach, to czy mogłabyś wpisać się w zakładkę "Sowia Poczta"? To ułatwiłoby mi sprawę. Dzięki!
OdpowiedzUsuńWitaj, tu Lizz Kaviste z wyimaginowanej-grafiki. Rzeczywiście nagłówek jest nieźle przesunięty, ale już wiem, w czym problem. Wgraj nagłówek jeszcze raz, tylko odznacz opcję "Zmniejsz, aby dopasować". Obstawiam, że kiedy wgrywałaś nagłówek, była zaznaczona. Jeśli to nie pomoże, to napisz, ale sądzę, że to powinno pomóc.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. :D
Cały blog przeczytałam jednym tchem w dwa dni.
OdpowiedzUsuńPo prostu zakochałam się w tej historii
Gdybyś mogła mnie informować na moim blogu byłabym wdzięczna.
http://granger-teraz-riddle.blogspot.com
P.S Zdradź jak to robisz że notki są tak świetne?
Wesołych świąt i szczęśliwego nowego roku!
Dziękuję za miły komentarz na Bitwie Marzeń :)
UsuńZapytałaś: "co robię, że tak świetnie piszę".
Bardzo mi miło, że tak sądzisz, ale niestety mój styl pisania jest jeszcze daleki od świetności. Jednak bardzo się staram. Przede wszystkim mnóstwo czytam. Nie tylko blogów, bo w internecie jest mnóstwo błędów, co niekorzystnie wpływa na pisanie. Czytam różne gatunki, od horrorów przez fantasy do lekkich romansów (przeważnie młodzieżowych z domieszką fantasy, bo nie przepadam za cukierkową miłością). Staram się zwracać uwagę na sposób budowy zdań, dialogów, zapamiętywać ładne zbitki wyrazowe, opisy. To bardzo się później przydaje.
Uważam też na lekcjach polskiego :D
Poprawność to podstawa. Styl się wypracuje.
Jeszcze raz bardzo Ci dziękuję za komplement.
Gdybyś chciała jakiś szablon zrobiony na zamówienie, zajrzyj na na przykład Szablownicę - link na moim blogu. Pozdrawiam cieplutko.
Nic dodać nic ująć. Świetna historia, bohaterowie i jeszcze ten szablon. Oby więcej takich blogów i takich fajnych pomysłów na opowiadania.
OdpowiedzUsuńPowodzenia!
Pozdrawiam
Anne Rise Of The Guardians http://rise-of-the-guardians.blogspot.com/
Nominowalam cię do The Versaitle Blogger:)
OdpowiedzUsuńDowód Rzeczowy:
http://corkavoldem.blogspot.com/2013/06/the-versatile-blogger.html
Zasługujesz na to