30 lip 2012

Rozdział 18. To kim jesteś, nie to, co z ciebie uczyniono

[*] - muzyka


Ten rozdział, jak zobaczycie, pisany nieco inaczej : ) Proszę o szczere opinie.


    Blaise Zabini, tak samo jak jego przyjaciel, miał opinię szkolnego Casanovy. Przystojna twarz, lustrujące spojrzenie oraz ten seksowny uśmiech. Wszystko to przyprawiało dziewczęta o kołatanie serca. Nikt już od dawna nie liczył, z iloma owy pan chadzał. A nie miał na pewno problemu ze znalezieniem chętnej, problem był w tym, że szybko mu się każda nudziła. Sfrustrowany chłopak zaczął szukać nawet w innych domach odpowiedniej kandydatki. Rygorystyczne zasady matki jednak nie zezwolą na „zwykłą” piękną i mądrą. Musi pochodzić z dobrego domu. A czasu tak mało. W końcu większość szanowanych czarodziejów żeni się tuż po skończeniu Akademii Magii. Większość poznaje przyszłą matkę ich dzieci w tejże szkole. Cała reszta to nic nie znaczący zapełniacze historii rodu. Przecież jedyne, co się liczy to Czarny Pan, sława, pieniądze i … powodzenie. Bez urody nie ma uznania, bez pieniędzy nie ma wpływów, bez sławy nie ma człowieka, bez Czarnego Pana nie ma Ich. Ludzi z pragnieniem świata czystego od niemagicznych. Ludzi krnąbrnych i aroganckich. Ludzi – morderców. Ludzi tchórzliwych. Ludzi Lorda Voldemorta. Ich – Śmierciożerców. Baise był jak oni. Ślepo posłuszni, nie pytają o powód decyzji – to On jest ich bogiem. Ma nad nimi władze, ustala datę śmierci. Nikt się nie zastanawia, co by się stało, gdyby wszyscy się zbuntowali. Wiedzą – zginęliby. Ale wtedy Lord nie miałby sługusów, którzy wykonaliby misję. Nie miałby szpiegów, morderców, towarzyszy. A każdy potrzebuje towarzyszy. Może głównie dlatego ich zrekrutował? W pewien sposób ta jaszczurka nadal była człowiekiem. Nawet, jeśli w małej cząstce, to jednak.
    Samotność jest najokrutniejsza. Wprowadza uczucie przybicia, zamienia się w depresję. Język nie ma dla kogo pracować, wiotczeje. Człowiek staje się schizofrenikiem, odizolowuje się od świata. Ale przecież to świat odizolował się ode mnie – będzie sobie tłumaczyć. A co później? Później zatraca się Prawdziwe Ja. Bo przecież Ja jest takim, jakim jest, a nie takim, jakim je stworzono. Blaise Zabini zdawał sobie z tego sprawę, a jednak tak uparcie chował siebie.
    Ta wykreowana przez rodziców postać miała też wnętrze. Kiedy powłoka zimnego drania na chwilę osuwała się z ciała i umysłu chłopaka, brunet okazywał się być wspaniałym przyjacielem i doradcą. Dobrym człowiekiem. A może to jednak ta sztuczna wersja mnie – zapytał raz Dracona. Ślizgon nie wiedział, co odpowiedzieć. On nie miał takiego problemu. Od początku wychowywany na członka Śmierciożerców, uczył się Czarnej Magii i bezdusznego okrucieństwa. On po prostu taki był. Nie zastanawiał się nigdy czy to faktycznie Draco Malfoy, czy jedynie namiastka tego, kim jest. Ale Zabini to co innego. Kto inny słuchałby jego wyżaleń na temat szlamowatej szkoły, jego problemów z fryzurą, kto pomagałby wybrać odpowiednią szatę na ważne, „rodzinne” spotkanie. Kto inny byłby z nim prze cały czas, niezależnie od jego humorków. Tak, Blaise to dobry przyjaciel. Ale czy dobry człowiek?
    Brunet wstał z łóżka, odrzucając natrętne myśli. Przecierając twarz, otworzył drzwi łazienki, po czym natychmiast z hukiem je zamknął. Po pokoju rozniósł się wściekły krzyk Malfoya. Blaise zaśmiał się pod nosem. Który to już raz taka sytuacja ma miejsce? Tak jest codziennie, więc trzeba by było dużo mnożyć. A on jest na to zbyt leniwy i zaspany. Powoli zapinał guziki koszuli, starannie zawiązał krawat, włożył wypastowane buty, pasujące do spodni. Kiedy łazienka się zwolniła, spojrzał w lustro i po namyśle odpiął dwa górne guziki koszuli. Obdarzył swoje odbicie cwaniackim uśmiechem i gotowy wyszedł z Malfoyem na śniadanie. Rutynowo zjadł kilka kromek i wypił kawę. Później podrwił z innych domów, poflirtował z nieznanymi Ślizgonkami. Być może je znał, ale ich imiona, twarze nic mu nie mówiły. Mógł być wtedy wstawiony lub po prostu nie zwracał uwagi na szczegóły. Niezauważenie odszedł od stołu i skierował się ku lochom. W oczekiwaniu na lekcję eliksirów zanurzył się we wspomnieniach. Tych złych i tych jeszcze gorszych. Ciągłą rutynę przerwało rok temu jedno wydarzenie. Poznanie blondwłosej Gryffonki było ciekawym doświadczeniem. Tym bardziej, że dowiedział się, że jakaś tam mugolka opisała historię Pottera. Do tej pory nie wie, dlaczego Czarny Pan kazał sprowadzić tę dziewczynę. Co więcej, dołączyła do uczniów Hogwartu. Nigdy się tym nie interesował, nadal go nie obchodzi, ale to zwyczajnie dziwne, że po spotkaniu z Lordem nadal żyje z taką  samą  twarzą.
   Do chłopaka podeszło kilku Ślizgonów. Tradycyjnie stanęli po prawej stronie drzwi, pod ścianą. Snape spóźniał się ,dając wszystkim nadzieję na brak zajęć z nim tego dnia. Blaise dołączył do rozmowy o głupocie Dumbledora. Jako członkowie Brygady Inkwizycyjnej szukali innych z Gwardii. Niestety, uczniowie dobrze się kryli. Dolores zaczęła się porządnie niecierpliwić, wprowadziła więc groźbę. Jeśli się przyznają, zostaną „jedynie” wydaleni ze szkoły, reszta winnych (lub uznanych za winnych) dodatkowo trafi na kilka tygodni do Azkabanu. Większość oczywiście nadal liczy na wielki powrót Dyrektora. Zabini prychnął znużony. Życie jest brutalne i tylko najsilniejszy przetrwają. Drwiącym wzrokiem przejechał po sylwetkach zebranych Gryffonów. Niczym niewyróżniająca się blondynka podpierała ścianę w wyraźnej zadumie. Szybko odwrócił oczy w obawie, że ktoś zauważy jego spojrzenie. Nie mając nic lepszego do roboty przysłuchał się rozmowie otaczającej go grupki.
- Draco, nie możesz się tak dawać. Razem coś wymyślimy. Zniszczmy ją – Pansy najwyraźniej była o kogoś zazdrosna. Zabini powstrzymał się, aby nie przewrócić oczami.
- Dobrze gada, pozbądźmy się jej – Reszta przytaknęła. Brunet nawet prawie tego nie usłyszał. Tyle razy miała miejsce sytuacja, że rywalka Parkinson znikała w niewyjaśnionych okolicznościach.
- Dzisiaj po lekcjach możemy ją znaleźć. Nie tak trudno oszukać szlamę – wszyscy zarechotali – poza nim. Miał ważniejsze sprawy niż kłopoty sercowe tej dziewczyny. Musiał wypełnić zadanie od Czarnego Pana. Nawet blondyn o nim nie wiedział, rodzice Blaise’a też nie. Wykonanie go – jak zwykle – zależało czy przeżyje kolejny tydzień.
    Po chwili przyszedł Mistrz Eliksirów i wpuścił ich do klasy. Nic nie mówiąc o spóźnieniu zadał im pracę i zajął się swoimi papierami. Blaise do końca lekcji tego dnia myślał o swojej misji. Jak rozpocząć, rozegrać, jak to zrobić. Trapiło go to tak strasznie, że rozbolała go głowa. Zirytowany szedł właśnie korytarzem, patrząc na buty, kiedy kogoś potrącił. Machinalnie przeprosił, nie patrząc na ofiarę.
- Wypadałoby coś powiedzieć, Zabini – Ruda osóbka wpatrywała się w niego płonącymi oczami.
- Przeprosiłem, Wiewióro, puścisz mnie? – Sugestywnie spojrzał na swój rękaw. Weasley zawstydzona rozluźniła palce i odeszła. Blaise z westchnieniem ruszył dalej. Nic już go nie bawiło, nie złościło, nic nie interesowało. Poza zadaniem. Zmęczony życiem chłopak wypowiedział hasło do Pokoju Wspólnego i opadł ciężko na fotel przed wygasłym dawno kominkiem. Ktoś usiadł mu na kolanach. Chciał strącić intruza, ale po co się było wysilać. Przecież mu nie zależy. Ciemnowłosa pochyliła się nad brunetem i przywarła do jego warg. Nie była delikatna ani subtelna. Jej śliskie od błyszczyku ustami pieściła podbródek i szyję. Dłonie wplotła we włosy, nogami objęła pas. Zabini nie myśląc dłużej oddał pocałunek, językiem łaskocząc podniebienie. Z pewnością nie znał tej dziewczyny. Nie będzie miał więc później wyrzutów sumienia. Mocno chwycił ją pod udami i zaniósł do pustego  dormitorium. Chciał zapomnieć choć na chwilę o obowiązkach. Ułożył Ślizgonkę na łóżku i znów zaczął całować. Dłoń wsunął pod bluzkę. Kątem oka zauważył czerwono złoty krawat. Włosy rozwiały się po poduszce. Były jasne. Wcześniej mu się przywidziało?
„Draco, fretko, zapomniałeś dodać…”
„Draco, nie daj się. Załatwimy ją.”
    Prawdziwe barwy znów powróciły. Pod nim leżała zdziwiona szatynka w samej bieliźnie. On sam był bez koszuli. Pospiesznie założył brakującą część garderoby i wybiegł. Pamiętał jak Paulina często wieczorami spacerowała po błoniach i to tam udał się najpierw. Lekko poddenerwowany rozglądał się po dworze. Dziewczyna siedziała pod drzewem i czytała jakąś książkę. Nic jej nie było. Odetchnął z ulgą. Wtedy zdał sobie sprawę, że się martwił. On, bezduszny morderca. Śmierciożerca. Martwił się o nią. Nie, nie kochał jej, jednak tamtego pamiętnego dnia, latem, połączyła ich dziwna więź zrozumienia. Ona też była samotna, nie miała szczęśliwego dzieciństwa. Ona jest jak ja – pomyślał. I to ta właśnie więź skłoniła go, by z nią jednak porozmawiać, wyjaśnić wszystko. Już chciał podejść, krzyknąć, zawołać, kiedy zobaczył nadchodzącą z naprzeciwka Pansy w obstawie kilku Ślizgonów.

28 komentarzy:

  1. Ah uwielbiam czytac o Zabinim :D milo, ze ci sie podobalo rowniez dodam cie do linek jak tylko bede miala internet z powrotem(pisze z telefonu) a co do tego, ze prolog zawieral tylko suche fakty, to taki bylzamiar, nastepne rozdzialy sa juz pisanne w narracji 1osobowejj ;>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też uwielbiam te postać, jednak nieco inną niż u pani Rowling. Wolę go takiego beztroskiego dowcipnisia ; )
      Nie no, twój prolog był naprawdę świetny, sama się uczę, więc nie bierz do siebie mojej małej krytyki :)

      Usuń
  2. NN na http://iluzja-zla.blogspot.com
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Nowy rozdział na http://sasuke.blog.onet.pl
    Zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie, to nie był szablon na zamówienie. Też dlatego go pobrałam xD Więc nie zmieniaj :D Także dodam Cię do linek, ale niestety nie powiadamiam o nowościach, ponieważ uważam, że z tym za dużo problemów. Notki u mnie pojawiają się najczęściej co dwa tygodnie ;) Jak tylko znajdę dłuższą chwilę to dodam Cię do linek i z chęcią przeczytam Twoje opowiadanie ;))
    [zagubiona-czarownica.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej,
    wpadłam tutaj zainteresowana Twoim adresem. Powitał mnie ładny szablon (który zresztą kojarzyłam z szabloniarni Elfaby, bo ostatnio przeglądałam jej galerię ;D), który zachęcił mnie też do czytania. Na początku przeczytałam prolog i parę pierwszych rozdziałów, jednak początek spodobał mi się i postanowiłam, że nadrobię w najbliższym czasie resztę Twojego opowiadania ;D Na razie, niestety, nie mam czasu, aby pochłonąć wszystko na raz, ale bardzo chętnie zacznę nadrabiać. Twój pomysł wydaje mi się ciekawy, a styl przystępny. Jedyne co, to zauważyłam, że masz problem z zapisem dialogów. Postanowiłam, że przybliżę Ci ich pisownię:
    Otóż wyróżniamy dwa rodzaje zapisu dialogów:
    a) kiedy po wypowiedzi postaci nie stawiamy kropki, a zdanie po myślniku rozpoczynamy małą literą, przykłady:
    - Weź się ode mnie odczep! – krzyknęła niepewnie, uciekając wzrokiem do witryny z książkami pani Musolfowej.
    - Zrobisz to dla mnie? – spytała Kornelia, która od dłuższego czasu próbowała nakłonić Rafała do przyjścia na dyskotekę.
    - Kupiłam – potwierdziła Ada energicznym ruchem głowy.
    b) kiedy po wypowiedzi postaci stawiamy kropki, a zdanie po myślniku rozpoczynamy wielką literą, przykłady:
    - Weź się odczep! – Jej wzrok był wbity w witrynę z książkami pani Musolfowej.
    - Zrobisz to dla mnie? – Kornelia już od dłuższego czasu próbowała nakłonić Rafała do przyjścia na dyskotekę.
    - Kupiłam. – Ada potwierdziła jego słowa energicznym ruchem głowy.
    Mam nadzieję, że jako tako Ci to wytłumaczyłam.
    Na razie się więc żegnam, aby w ciągu najbliższych dni nadrobić Twoje opowiadanie ;D
    Całuję,
    Leszczyna [cmentarz-mojej-autonomii]
    PS Czy informujesz o NN? Jeśli tak, to ja poproszę ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cavalla Riddle30 lipca 2012 12:38

      Tak, już kilka osób mi to wypominało. To od razu się upewnię. Czy można łączyć oba sposoby w rozdziale? Mam na myśli:
      - Czy to jest skuteczne? - z powątpiewaniem spojrzała na kolegę.(a)
      - Nie zawiedziesz się. - Chłopak uśmiechnął się nieznacznie. (b)
      Czy trzeba pisać jednym sposobem. Mam nadzieję, że wiesz, co mam na myśli, bo potrafię zagmatwać :P .
      Dziękuję za pomoc, tak - informuję, nie ma problemu :)

      Usuń
    2. Hmm, myślę, że wiem o co Ci chodzi, jednak źle to przedstawiłaś. Pytasz, czy można łączyć:
      a) - Niech będzie, zrobię to - odparła Julka, odwrając wzrok od mordercy.
      b) - Niech będzie, zrobię to. - Wzrok Julii odwrócił się od mordercy, gdy dziewczyna zgodziła się na przysługę.
      Chodzi o tym, że w przypadku "a" zapisujemy to po myśliku z małej litery, ponieważ korzystamy z czasownika, który oznajmuje o wykonaniu czynności związanej z mową (powiedziała, oznajmiła, zgodziła się itd), a w przykładzie "b" występują wszystkie inne przypadki.
      Jeśli o to Ci chodziło, to wręcz należy łącyzć oba sposoby w rozdziale. W końcu nie zawsze piszesz zwykłe " - odpowiedziała Ania, - odparła Julka, - odezwała się Fryderyka", bo czasem stosujesz właśnie coś w innym stylu.
      Kurde, a teraz Ty mnie zrozumiałaś, bo mam wrażenie, że tym razem ja zagmatwałam?
      Pozdrawiam,
      Leszczyna [cmentarz-mojej-autonomii]

      Usuń
    3. Ok, teraz już wiem, o co chodzi. Właśnie zniszczyłaś mój światopogląd, haha. Dziękuję bardzo za pomoc i również pozdrawiam.

      Usuń
  6. Nowy rozdział na malfoy-issue.blogspot.com Zapraszam ;>

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej :)
    Tu nil-desperandum. Miło, że wciąż czekasz na nową notkę. Niestety zapał związany z tamtym opowiadaniem zmarł śmiercią naturalną dość długi czas temu. W sumie to dobrze - problemy z onetem nie były dla mnie aż tak bolesne. Bardzo się cieszę, iż przeniosłaś bloga na blogspota. :) Również tutaj rozwijam od pewnego czasu skrzydła - powróciłam do blogosfery i być może uda mi się zostać tu na dłużej.
    Tym obecnie się zajmuję: http://www.skute-lodem.blogspot.com
    Wkrótce nadrobię zaległości u Ciebie :)
    Pozdrawiam! Oraz życzę miłego wypoczynku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubię utrzymywać kontakty ze znajomymi po "fachu" :) Są wsparciem i dużym umileniem samotnego prowadzenia bloga, hahah.
      W takim razie idę zajrzeć na Skute Lodem.
      Również pozdrawiam

      Usuń
  8. Witaj! Na analise-musi-umrzec.blogspot.com pojawił się rozdział 1.
    Serdecznie zapraszam i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Boże, trzeba być naprawdę nienormalnym aby pomylić adres własnego bloga...
      Przepraszam najmocniej - analise-must-die.blogspot.com

      Usuń
    2. Hahaha, nawet się nie zorientowałam ^^ Nie jest jeszcze z Tobą tak źle ; )

      Usuń
  9. Hej ^^.
    Weszłam tu przez przypadek, ale spodobał mi się twój pomysł na opowiadanie. Bardzo lubię znajdować i czytać ff potterowskie, szczególnie te, które dzieją się w czasach działalności Voldzia.
    Masz całkiem dobry styl pisania. Bardzo dobrze wychodzą ci opisy, a ja zawsze zwracam na to uwagę, jako że uwielbiam czytać opisy (i pisac także ^^). Nawet opisywanie uczuć bohaterów wyszło ci bardzo dobrze.
    Nawet lubię ficki, w których przewijają się Ślizgoni. Ciekawa notka z perspektywy Zabiniego, rzadko kiedy trafiałam na jakieś opowiadanie, w którym odgrywałby ważniejszą rolę.
    Niby taki zimny i zasadniczo wychowany, ale jednak jakby... niepewny, czy mu to pasuje. Takie przynajmniej odniosłam wrażenie. Na pewno nie jest łatwo należeć do tej ciemnej strony.
    Widzę, że opisujesz rok 1995? Fajnie, lubię czytać o tym roku ;).
    [marmurowe-serce] [niebieskie-marzenia]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję. Oj, mój styl pisania pozostawia naprawdę sporo do życzenia.
      Lubię postać Zabiniego. Rowling przedstawiła go jedynie jako przyjaciela Dracona, a ja dałam mu bardziej znaczącą rolę :)
      Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam :)

      Usuń
    2. W sumie dobrze, bo w książce niewiele go jest ^^.
      Ale styl masz całkiem spoko i przede wszystkim - dużo opisów, a ja lubię to.

      Usuń
  10. cieszę się, że się nie przeniosłaś tutaj ;)

    u mnie nowy rozdział.
    www.sprzeczne-uczucia.blogspot.com
    buziaki, donna/debby

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Że się NIE przeniosłam? :D hahah, twoja małą pomyłka porawiła mi humor :D

      Usuń
  11. Mam zaszczyt zaprosić na nowy rozdział „Nieśmiertelnej miłości” na nowym adresie: www.niesmiertelne-serca.blogspot.com.

    OdpowiedzUsuń

Treść właśnością Cavalli. Motyw Rewelacja. Obsługiwane przez usługę Blogger.