14 cze 2012

Rozdział 2. Na drugie mam melancholia


    Siedziałam w ulubionym fotelu, powoli sącząc gorącą ciecz. W kominku wesoło trzaskał ogień. Pomimo lata, wieczory w Londynie były chłodne. I ponure. Przywodziły niechciane, bolesne wspomnienia. Niektóre chwile tak trudno mi zrozumieć.
    Wzrok utkwiony miałam w jednym, pozornie nic nieznaczącym punkcie - fotografii. Zdjęcie przedstawiało grupę nastolatków obejmujących mnie. Uśmiechaliśmy się, cieszyliśmy beztroskim życiem. Doskonale pamiętam moment, kiedy Cassie zrobiła to zdjęcie. Wszystko wtedy wydawało się prostsze i oczywistsze.
    Spokojna melodia wydobywająca się z radia, ciepłe promienie zachodzącego słońca. Lekki wietrzyk, nadający świeżości zmęczonemu dniu*. Wszystko to sprawiało, że wieczór wydawał się być inny, zupełnie niepodobny do tych bezbarwnych, wypełnionych samotnością. Powróciły wszystkie te wspomnienia, które pozostawiły trwały ślad w odmętach pamięci i w które moje życie tak obfitowało.
    Aura tajemnicy spowiła każdy przedmiot niewidzialną dla ludzkich oczu poświatą, wyczuwalną tylko dla tych, którzy otworzyli umysły, zatykając serce na głos innych uczuć. Dla mnie w tej chwili każdy przechodzący za oknem człowiek, każdy przedmiot i podmuch wiatru zdawał się być osnuty intrygą i przesiąknięty złem. Powietrze stało się cięższe od emocji. Czas płynął leniwie, sprawiając, że chwilami nie mogłam zorientować się, czy nie znajduję się już gdzieś w krainie marzeń i fantazji, oderwana od teraźniejszości w najsłodszy sposób.
    Oczy osnute mgłą, myśli płynące lekko jak woda w górskim strumieniu. Spojrzenie ponownie zawisające na fotografii, krzyżujące się z gęstą od westchnień melodią. Oczy przebiegające po sylwetkach tak bliskich mi osób, powoli wypełniające się łzami tęsknoty.
    Stałam na środku chodnika i łapałam spadające z nieba płatki śniegu. Zawsze uważałam, że śnieg to pierze z kołder aniołów. Nie mogłam się nadziwić ich pięknu i misternym konstrukcjom. Obok mnie rozbijały się kulki. Żadna nie trafiła, ku irytacji rzucających.
    Za plecami miałam przygnębiający, opuszczony budynek, przed sobą równie ponure domy. Jednak zima jest Anglii wspaniałym okresem, kiedy to brudne ulice pokrywają się białym puchem, a dachy otulają śniegowe czapy, a mróz zdobi okna i maluje na nich subtelne wzory.
    Lucas pociągnął mnie za włosy, zapraszając do zabawy. Pognałam za nim po ulicy. Nie obawialiśmy się samochodów, rzadko kto zapuszczał się do Carlbot Sidney. Dzielnica ta owiana była legendami o duchach torturowanych kobiet, a ludzie ślepo wierzyli w każdą z tych historyjek.
    Luc poślizgnął się na lodzie i przewrócił. Zatrzymałam się niecały metr od niego i wyciągnęłam rękę, aby pomóc mu wstać. Chłopak uśmiechnął się podejrzanie i chwycił mnie za dłoń, po czym mocno pociągnął. Wylądowałam twarzą prosto w lodowatym, raniącym śniegu. Wszyscy zaczęli się śmiać.
    W oknach nie było choinek ani kolorowych lampek na ogrodzeniach. Nie było odśnieżonych podjazdów. Był tylko ziąb i my. I Boże Narodzenie, które spędzaliśmy - jak co roku - w najgorszej dzielnicy Londynu. A choć żadne z nas nie dostało prezentów, to największą radość sprawiała nam świadomość, że mamy siebie. Jak co roku.
    Podbiegła do nas Lydia i głośno świergocząc, zaczęła obrzucać każdego śniegiem. Zaraz dołączyli Jamie i Max, a chwilę po nich Teddy, Alice, Daga, Betty, Oliver i Casandra. Cała banda dzieciaków znikąd. Zaczęła się bitwa. Każdy próbował zaatakować jak najwięcej osób, jednocześnie nie zostając trafionym. Rozlegały się śmiechy, piski i krzyki.
My, dzieci znikąd. My, dzieci z Carlbot Sidney.   Jedna, gorąca łza uciekła spod powieki, aby zniknąć w ustach. Odłożyłam kubek z niedopitą czekoladą. Przeczesałam palcami włosy i westchnęłam przeciągle. Wspięłam się po schodach, cały czas mając w dłoni ramkę ze zdjęciem. Położyłam się na łóżku i pogładziłam palcami fotografię. Z przyciśniętymi do piersi przyjaciółmi sen szybko nadszedł. Ukołysała mnie nadzieja, że kiedyś mi przebaczą.
   
* wieczór

1 komentarz:

  1. Ulala, ciekawe czym główna bohaterka aż tak zawiniła, iż żywi skrycie nadzieję na uzyskanie przebaczenia, za niniejsze przewiny? Jest chyba tylko jeden sposób aby się tego dowiedzieć. Wznawiam lekturę.

    OdpowiedzUsuń

Treść właśnością Cavalli. Motyw Rewelacja. Obsługiwane przez usługę Blogger.